Artykuły o Baguazhang (Pa Kua)

Bagua – cesarskie kung-fu

Baguazhang (pa-kua chang) choć nie należy do najbardziej popularnych odmian kung-fu (wushu), cieszy sie wielkim uznaniem. Kwestia pochodzenia tego stylu nie jest ostatecznie wyjaśniona, najczęściej jednak przyjmuje się, że jego twórcą był Dong Haichuan (1797-1882). Miał on wielu wybitnych uczniów, którzy dali początek różniącym się formami i metodami treningowymi, opartym jednak na tych samych podstawowych zasadach odmianom baguazhang. Do najbardziej znanych spośród spadkobierców sztuki wielkiego mistrza należeli: Cheng Tinghua, Yin Fu, Li Cunyi, Ma Weiqi, Zhang Zhankui, Liang Zhenfu, Han Fushun oraz Liu Dekuan.

Yin Fu
Yin Fu

W pekińskich kręgach sztuk walki krąży o tych mistrzach wiele opowieści. Nawet jeśli nie wszystkie z nich są całkiem prawdziwe, to zasługują one na uwagę miłośników sztuk walki. Kung-fu to nie tylko bowiem techniki walki, ale także bogata otoczka kulturowa, której jednym z wielu elementów są opowieści o dawnych mistrzach. Poniżej przedstawimy kilka opowieści związanych z osobą twórcy stylu Yin baguazhang – Yin Fu (1841-1909).

Przełom XIX i XX wieku to dla Chin czas upadku i poniżenia, okres intensywnej penetracji mocarstw zachodnich, dążących do gospodarczego i politycznego podporządkowania sobie Kraju Środka. Cesarz Guangxu – młody, światły władca, doskonale zdawał sobie sprawę z zagrożenia i usiłował mu przeciwdziałać. W tajemnicy przed matką – despotyczną, uzurpującą sobie wszelkie prawa i władzę cesarzową Cixi, współdziałał on z dążącym do odbudowy potęgi dynastii Qing ugrupowaniem Reformatorów. Podobno, chcąc wzmocnić swe ciało i bojowego ducha, cesarz postanowił podjąć naukę sztuki walki.

W owym czasie słynne były w Pekinie wyczyny Dong Haichuana i jego uczniów. Zaintrygowany opowieściami cesarz Guangxu zapragnął ponoć poznać sztukę baguazhang. Ponieważ Dong Haichuang już nie żył, cesarzowi doradzono, by poprosił o naukę jednego z jego uczniów – mistrza Yin Fu.

Gdy „Chudy Yin” pojawił się w pałacowym ogrodzie, cesarz już go oczekiwał. Yin Fu, zgodnie z ceremoniałem, pokłonił się, oczekując na słowa władcy. Ten ujrzawszy jego niepozorną postać, zdumiał się. Rzekł jednak przyjaźnie: „Panie Yin, wiele słyszałem o twych niezwykłych umiejętnościach. Czy nie zechciałbyś ich zademonstrować?” Yin Fu zdjął swój długi płaszcz i zaczął posuwać się po kręgu krokiem bagua. Po chwili różnorodne techniki zaczęły następować po sobie płynnie, w nieprzerwanym ciągu. Lecący żuraw przemienił się w skręcającego swe ciało pytona. Wielki feniks majestatycznym ruchem rozpostarł skrzydła. Orzeł spadł z ponad chmur na upatrzoną ofiarę. Dziki koń wierzgnął kopytami. Głodny tygrys rzucił się na zdobycz…Cesarz, pod wrażeniem pokazu, nie mógł powściągnąć okrzyku zachwytu. Yin Fu przerwał wykonywanie formy, uśmiechnął się – i w mgnieniu oka przeskoczył ponad znajdującą się obok niewielką sadzawką. Gdy znalazł się po jej drugiej stronie, w jego ręku Guangxu ujrzał pięknego złotego karasia. Niewiarygodne! Czy mogły być jeszcze jakieś wątpliwości co do wyboru nauczyciela? Odtąd, poza swymi zwykłymi zajęciami, cesarz każdego ranka z zapałem ćwiczył w pałacowym ogrodzie, po południu zaś korzystał z bezpośrednich instrukcji mistrza. Dzięki pilności i uzdolnieniu szybko osiągnął wysokie umiejętności.

Pewnego wieczoru cesarz zajęty był kaligrafią. Rozkładając na stole arkusz papieru, usłyszał odgłos zbliżających się kroków… Gdy Zhen – jego ulubiona konkubina otworzyła drzwi i weszła do pawilonu, płomyki świec zamigotały i papier lekko zaszeleścił, poruszony powiewem, lecz cesarza nie było nigdzie widać. Piękna faworyta zaniepokojona zawołałą: „Gdzie jesteś, mój Panie?” Wtem gdziś z góry dobiegł cichy śmiech. Zhen uniosła głowę i ujrzała władcę wysoko pod sklepieniem sali, rozpartego rękoma pomiędzy dwiema kolumnami. „To sztuka lekkości – qinggong” – z uśmiechem rzekł Guangxu i miękko, bezgłośnie zeskoczył na podłogę.

W pałacu wiele rozprawiano w tych dniach od duchach nawiedzających późną nocą cesarski ogród. Cesarz, gdy o tym usłyszał, postanowił osobiście sprawdzić, co się za tym kryje. W środku nocy w ogrodzie pojawiły się dwie białe sylwetki. Gdy zbliżyły się do kamiennej ławki i usiadły na niej, tworząc jak gdyby jedną białą postać, zza stojącego w pobliżu wielkiego fajansowego dzbana wyłonił się ktoś ubrany na czarno. Jedna z białych postaci uciekła w popłochu – druga po chwili
wyczekiwania i obserwacji, z dłońmi ułożonymi na kształt szponów orła i z mrożącym krew w żyłach okrzykiem, wyzwalając całą swoją energię, rzuciła się do ataku. Miękki, okrężny ruch ręki, połączony ze zwinnym obrotem ciała, zneutralizował jednak potężne uderzenie. Również następny cios został bez trudu przechwycony, i po chwili zręczna dźwignia unieruchomiła napastnika. „Złapałem złodzieja” – krzyknął, alarmując straże, mężczyzna w czerni. Był nim cesarz Guangxu. Przesłuchanie pojmanego wyjaśniło, że dwa „duchy” były parą spotykających się w tajemnicy kochanków. Oburzony niemoralnym zachowaniem cesarz rozkazał ukarać ich śmiercią głodową.

Cesarzowa Matka Cixi sprawowała w owym czasie rzeczywistą władzę w pałacu cesarskim. Znana była ona z okrucieństwa i ekstrawagancji. Wszyscy, łącznie z cesarzem, musieli się jej obawiać. Mówi się, że mistrz Yin Fu był w pewnym okresie członkiem jej osobistej ochrony. Podobno cesarzowa często kazała mu demonstrować ćwiczenia baguazhang. Również na niej pokazy te robiły ogromne wrażenie. Pewnego razu Cixi zapytała, czy uprawianie baguazhang, poza umiejętnością walki wręcz, daje jeszcze jakieś korzyści. Yin Fu natychmiast rozpoczął przemowę o zdrowotnych walorach swego systemu: „Ćw ćwiczenia te sprawiają, że krew i qi krążą w ciele swobodnie, pięć organów funkcjonuje harmonijnie, troski umysłu znikają jak chmury rozproszone wiatrem – zapewnia to zdrowie i długowieczność”. Nie przypuszczał on nawet jaki może być rezultat takiej wypowiedzi. Gdy po jej wysłuchaniu cesarzowa wyraziła chęć nauczenia się tej sztuki, Yin Fu oblał się zimnym potem. Nauka baguazhang wymaga przecież czasu i wysiłku. Mistrz Yin miał więc powód, by obawiać się, że okrutna cesarzowa, nie dostrzegając w krótkim czasie postępów, winą za to obarczy swego nauczyciela, a to oznaczałoby dla niego najpewniej utratę głowy.

Owładnięty ponurymi myślami Yin Fu udał się do swego przyjaciela – dworskiego aptekarza Du Bao, który również był praktykiem bagua. Du Bao przejęty śmiertelnym zmartwieniem swego przyjaciela i mistrza, postanowił w jaki sposób zaradzić niebezpieczeństwu. Następnego dnia Yin Fu ponownie stawił się przed obliczem cesarzowej. „Pani, Twój pokorny sługa z radościa i wdzięcznością przyjął wielki honor nauczania Ciebie, i pragnie jak najlepiej wywiązać się z powierzonego zadania. Dlatego zamiast zwykłego sposobu nauki, z jakiego korzystają ludzie pospolici, zechciej Pani przyjąć ten oto drogocenny manuskrypt, dzięki któremu poznasz najwyższe tajniki sztuki baguazhang” – z tymi słowami podał oprawioną w obleczone płótnem drewniane okładki księgę, niezmiernie zadowolonej cesarzowej. Po kilku dniach cesarzowa wezwała Yin Fu, by ocenił jej postępy. Mistrz z trudem powściągał uśmiech, widząc nieporadne ruchy bardzo z siebie dumnej cesarzowej, nie szczędził jej jednak oczywiście słów pochwały i zachwytu.

Ów „drogocenny manuskrypt”, który Yin wręczył cesarzowej został sporządzony w ciągu jednej nocy przez aptekarza Du Bao, który zawarł w nim rysunki i opisy kilku prostych ćwiczeń, niewiele nawet mających wspólnego z baguazhang. Du sądził, że jeśli Yin nie będzie udzielał cesarzowej lekcji osobiście, niebezpieczeństwo narażenia się na jej gniew będzie mniejsze. Cesarzowa wkrótce zapomniała całkowicie o ćwiczeniu baguazhang i Yin mógł się wreszcie poczuć
bezpiecznie.

Przygotował Andrzej Kalisz w oparciu o „Beijing wulin yishi” (Anegdoty pekińskiego środowiska sztuk walki).
Tekst powyższy opublikowany został w magazynie „Karate Kung-fu” 2/96